środa, 6 maja 2015

Bałkany 2015 - Macedonia



Część I - Macedonia
W niedzielny poranek wyruszyliśmy z Zielonej Góry na południe.
Kawałek Polski, Czechy, Słowacja, Węgry i granica serbsko-węgierska. Pierwszy nocleg to okolice winnicy w małej, serbskiej miejscowości, tuż za granicą. Piękne widoki na winnice i sad oraz piękna pogoda, która towarzyszyła nam prawie aż do wieczora. Lokalne wino umiliło podróż przez Serbię  i po południu byliśmy już w południowej części Macedonii.
Na pierwszy rzut poszły dwa miasta – Bitola (z ruinami greckiego miasta) oraz Prilep (z pomnikiem Aleksandra Macedońskiego, o którym kilka słów, bo będzie się on jeszcze powtarzał w kilku miejscach: Aleksander M. zwany też Aleksandrem W. (Wielkim) to pan z dawnych czasów – 300 lat przed naszą erą, a pomniki do dzisiaj stoją! Hłe hłe hłe. O tego pana toczy się dalej nieformaly spór między Grekami i Macedończykami, ale po szczegóły odsyłam do wujka Google i ew. Cioci Wikipedii.). 


Następny dzień to Skopje, które wbrew negatywnym opiniom, bardzo mi się podobało. 

Można by rzec, że to miasto 1000 (?) pomników. Najbardziej podobał mi się pomnik matki z dziećmi – jest na jednym ze zdjęć. 

 
 
Ogólnie widać, że miasto się rozwija, starają się być bardziej nowocześni i atrakcyjni. Skopje powędrowało na pozycję drugą mojej listy „najładniejszych stolic”. Jak Macedonia to obowiązkowo tawcze-grawcze, czyli zapiekana fasola z cebulą i mięsem. 

 

Po Skopje przyszedł czas na cały dzień w okolicach Ochrydy. Miasto to zostało wpisane na listę UNESCO już parę lat temu i chyba słusznie. Zaczęliśmy od twierdzy cara Samuela, z której był ładny widok na miasto i jezioro (niestety wstęp płatny). Następnie kilka cerkwi (Macedonia to kraj w dużej mierze prawosławny) - cerkiew św. Zofii, św. Jana w Kaneo, św. Pantelejmona (cerkwie bardzo ładne) oraz starożytny teatr (szału nie ma). 



 
 
Po zwiedzeniu głównych zabytków (ze starym platanem na rynku włącznie) wybraliśmy się w mały rejs statkiem po Jeziorze Ochrydzkim. Tak jak już wspominałam wcześniej, jezioro to jest większe od powierzchni Szczecina. Po dotarciu na drugi koniec  jeziora zajrzeliśmy do klasztoru św. Nauma, gdzie  spróbowaliśmy lokalnej rakiji. Obok klasztoru są małe łódeczki, którymi można przepłynąć w miejsce,w którym widać, jak na dnie „bulgocze” woda wypływająca spod gór. Co ciekawe (i smutne) – w Jeziorze Ochrydzkim (które należy do Macedonii i Albanii) jest rzadki gatunek łososia – występujący tylko w wodach tego jeziora. W Macedonii są limity na jego połów, aby nie został całkowicie wyżarty przez człowieka. W Albanii takich limitów nie ma ;)

Macedonia bardzo mnie zaskoczyła ilością gór, zieleni. Spodziewałam się bardziej czegoś w stylu Grecji, a znalazłam momentami małą Islandię. Kraj pozytywny, choć momentami zasyfiony – rudery,  pełno śmieci. 

 
 
Cenowo nie najgorzej, ale warto jak najszybciej wymienić walutę na macedońskie denary (i zostawić sobie na pamiątkę banknot 10 i 50). 60 denarów to obecnie ok 1 euro, za „siku” płaci się ok 20, za ciasto (często ‘ciasto filo’ wg wikipedii, ja spotkałam coś bardziej a’la francuskie) z mięsem (Burek) – ok 30 denarów, woda ok 20-30. Mieszanką angielskiego i rosyjskiego spokojnie można się dogadać. Wi-fi dostępne głównie w Skopje i Ochrydzie przy knajpkach, miejskiego internetu nie znalazłam, było kilka kafejek internetowych. W hotelach dostępne (stojąc w okolicy można było korzystać bo były bez haseł :P ).
Dla miłośników widoków – Kanion Matka. Woda i góry, czyli doskonałe połączenie. I to za ok 30zł :)
Wspominałam o wężach w górach – podobno są jakieś  jadowite żmijki czy inne takie (na terenie Albanii, Macedonii  i Chorwacji), gdzie po ‘przyjemności’ ugryzienia będziemy mieli ok godziny na znalezienie szpitala, który ma surowicę – a nie wszystkie mają. Lepiej zagadać do ludzi w domkach i przekimać się na ogródku czy polu, niż wybierać bardziej dzikie  tereny.

 

 

Moja mała Islandia








piątek, 25 lipca 2014

“Tourism and Community Development”



Last summer I was in Croatia. We were living in small city Podgora. It is a city where 90% of people are working in touristic side. This is a community which is benefited from tourism. In my opinion it’s difficult for this people to earning money only from tourist. Tourist season may end in case of bad weather, and then the people will stay without work.



I live in city Zielona Gora, in Poland. We are touristic city only in summer and early autumn. Zielona Gora is a town located 60 km from the German border.


 
Since 1314 in our city is Wine Festival. Every year after the harvest the grapes in September, the whole city celebrates for a week. A lot of Germans come to Zielona Gora to celebrate with us and drinking good wine.



During Wine Festival there is a lot of stalls. People are selling souvenirs, local wine and vodka, sweets made from grapes. Every pub is open all night, tourists and locals are going to restaurant for a dinner. Then people going for a concert or amusement park.  Party starts every day at 10 o’clock morning and finished next day at 6:00 a.m.






The city council started promoting Wine Festival in German and Czech Republic cities which are near our border. Thanks for this we have more foreign tourist. 



With tourist “coming” money. Now government has more money to improvement of tourism in Zielona Gora. 3 years ago local artist prepared brass figurine “Bachusik”. It’s likeness of Bachus – Dionysus who was “god of the grape harvest, winemaking and wine, of ritual madness and religious ecstasy in Greek mythology”.



During Wine Festival to Zielona Gora come a lot of people. City is really crowdy. Our population grows from 120 000 people to 200 000. During that time we have more buses, city council runs additional bus line. For youngest we have small train in city center. 


Our local guide organizes tours of a city and shows people beautiful places of our city. Not far from Zielona Gora is city Swiebodzin, where is monument of Jesus Christ. City council runs new bus line from our city to that monument. There are restaurants and churches where people can spend good time in good atmosphere.



Thanks to tourism, our city is developing better. Local manufacturers and sellers have more work = more money. Thanks to foreign tourists the city has more money and is better promoted abroad. A lot of Germans company know about Zielona Gora and decided to invest money. 
 
Unfortunately our tourist season is only from June till September. City council has to think how to expand season for other months and make city more attractive in winter. We have hills and ski lift but it is still not enough to reduce unemployment in winter.


Come to our city, Zielona Gora, and be part of our touristic development :)

niedziela, 4 maja 2014

I'm a girl who travel - marry me


Często mam włosy zmierzwione przez wiatr. Nie spędzam godzin przed lustrem.  Nie noszę torebki z czarną dziurą w środku i tony kosmetyków. Nie biegam po sklepach, by kupić majtki z najnowszej kolekcji. Nie potrzebuję wodoodpornego tuszu do rzęs, gdy na zewnątrz jest +35’C, nie chcę wyglądać jak panda. Wolę mieć jasne pasemka we włosach i piegi na twarzy, gdy mocniej zaświeci słońce.

[I often have hair tousled by the wind. I don’t spend hours in front of a mirror. I don’t carry bag with a black hole in the middle and tons of cosmetics. I don’t run to the store to buy socks from the latest collection. I don’t need waterproof mascara when outside is 35 ° C, I don’t want to look like a panda. I prefer to have bright streaks in hair and freckles on face when the sun shines strongly.]



Spakowanie plecaka na spontaniczny wyjazd to 15 minut. Wakacje tylko z bagażem podręcznym to dla mnie idealne rozwiązanie. Wolę plecak z karimatą, śpiworem i kilogramami konserw niż wielką walizkę pełną ubrań.

[Pack a backpack for a spontaneous trip is fifteen minutes. Holidays with hand luggage only is the perfect solution for me. I prefer a backpack with a sleeping mat, sleeping bag and pounds of canned food than large suitcase full of clothes.]

18 godzin w pociągu to dla mnie przygoda, marzy mi się podróż koleją transsyberyjską, najtańszą klasą. Do dziś wspominam 36h wyjazd na Białoruś, z milionem przesiadek i zimnymi pociągami o 4 nad ranem. Im dalej tym lepiej – samolotem tanich linii lotniczych z biletem za 4zł, pociągiem z kilkugodzinnym postojem w polu, autostopem z kartką: „Cel: gdziekolwiek”.

[Eighteen hours on a train is adventure for me, I dream of the Trans-Siberian rail journey, the cheapest class. To this day I remember thirty- six-hour trip to Belarus, with millions of interchanges and cold trains at 4:00 in the morning. The farther = the better - low cost airlines plane with a ticket for 1 euro, a train with a stop for several hours in the field, hitchhiking with a note: "Destination : anywhere ".]

 



Mogę tygodniami jeść gotowany ryż i kanapki z pasztetem. Chętnie spróbuję smażonego pędraka, napiję się lokalnego wina, wyłowię z rzeki rybę.

[I can eat boiled rice and sandwiches with pate for weeks. I want to try the fried grub, drink the local wine, grab the fish from the river.]

Nie potrzebuję hotelu z łazienką, by mieć fajne wakacje. Wystarcza namiot czy kawałek plaży i śpiwór. Nie gardzę parkiem, dworcem czy klatką schodową, gdy istnieje taka potrzeba. Najwygodniej śpi mi się na lotniskach.

[I don’t need a hotel with bathroom to have a nice holiday. Tent or a piece of beach and sleeping bag is enough. I don’t despise the park, train or staircase when I need to sleep. The most comfortable are airports.]



Wystarczy kran na stacji benzynowej, by umyć włosy. O takim luksusie jak ciepła woda zapominam na długie tygodnie, gdy podróżuję. Czuję się lepiej, zdrowiej, gdy nie korzystam ze wszechobecnej chemii, gdy mogę spacerować zamiast wsadzać tyłek w śmierdzący autobus.

[To wash hair I need only tap on the fuel station. I forget for weeks  the luxury like hot water when I travel. I feel better and healthier, when I'm not using the ubiquitous chemistry when I walk instead put my ass in the smelly bus.]

Wakacje nad polskim morzem mogą być całkiem przyjemne. Ale dlaczego nie spędzić tego urlopu nad Morzem Czarnym? Pociąg, pociąg, pociąg i marszrutka, a później długie spacery nad morzem.  

[Polish seaside holidays can be quite enjoyable. But why not spend the holidays at the Black Sea? 
Train, train , train and minibus, and then long walks by the sea.]

Nie patrzę na zegarek, idę przed siebie. Nie korzystam z map. Odnajduję spokój tam, gdzie inni go gubią. Odpoczywam, gdy spaceruję po lesie, gdy mogę usiąść w centrum miasta i patrzeć na biegnących ludzi, gdy wyleguję się na kamienistej plaży po 9h spacerze.

[I don’t look at my watch, I go ahead. I don’t use maps. I find peace where others lose it. I relax when I walk in the forest, when I sit in the center of town and look at the people running, when I stay on the rocky beach after 9 hours walk.]



Pokażę Ci, czym jest szczęście.

[I'll show you what happiness is.]



Gdy obejrzysz ze mną zachód słońca z Akropolu zobaczysz, czym jest spokój.
Gdy spędzisz dzień na łódce z wędką w ręku, zobaczysz, co to cierpliwość.
Gdy wyczołgamy się przy wschodzie słońca ze śpiworów po nieprzespanej nocy, zobaczysz, co to jest naturalność.
Gdy kupimy w promocji bilety lotnicze na drugi koniec świata z wylotem kolejnego dnia, zobaczysz, czym jest spontaniczność.
Gdy zobaczysz zorzę polarną, poznasz, co to magia.
Gdy zamieszkamy w wielokulturowej dzielnicy, zobaczysz czym jest tolerancja.

[When you look at the sunset from the Acropolis, you will see what is peace.
When you spend a day on a boat with a fishing rod in hand, you will see what is patience.
When at sunrise you crawled out of sleeping bags after a sleepless night, you will see what is naturalness. When you buy airline tickets in promotion for a trip across the world with a flight the next day, you will see what it is spontaneity.
When you see the aurora borealis, you will know what is magic.
When you dwell in a multicultural neighborhood, you will see what is tolerance .]


Będziemy robić tysiące zdjęć uśmiechniętym ludziom. I sami będziemy się uśmiechać. Zwykłe rzeczy będziemy odkrywać na nowo. Będziemy pracować po to, by wyjeżdżać. Lub będziemy pracować wyjeżdżając. Albo wyjedziemy, by pracować.

[We will take thousands of pictures of smiling people. And we will smile. The usual things you will rediscover. We will work to go for a trip. Or we will work while traveling. Or we will go for a trip to work.]

Nie musisz mieć tytułu magistra czy doktora. Bądź dobrym człowiekiem i miej pomysł na życie. Studia nie gwarantują szczęścia. Przez pewien czas mogą zagwarantować co najwyżej frustrację, gdy najlepiej opłacaną pracą będzie kasa w Tesco. Wyjeżdżaj, ucz się. Przeżyjesz życie lepiej niż na nudnym etacie w biurze.

[You do not need to have a master's degree or doctorate . Be a good person and have an idea to life. Studies don’t guarantee happiness. For a time, you can guarantee a maximum of frustration when the work will be the highest-paid cash at Tesco. Go abroad, learn. You'll live life better than the boring time at the office.]

Nie chcę Twoich pieniędzy, drogich prezentów, najnowszych samochodów. Spaceruj ze mną chorwackim wybrzeżem, łap ze mną stopa w południowej Francji. Pij wino w gruzińskiej wiosce. Bądź ze mną na szczycie norweskiego fiordu, karm misia Yogi w Parku Yellowstone, zrób mi sweet-focie na Murze Chińskim.  

[I don’t want your money, expensive gifts, newest cars. Walk with me by the Croatian coast, hitch-hiking with me in southern France. Drink wine in the Georgian village. Stay with me on top of a Norwegian fjord, feed Yogi Bear in Yellowstone Park, let the kite on the Great Wall of China.]


Ożeń się ze mną. Wyjedźmy w podróż zwaną życiem.

[Marry me. Let's go on a journey called life.]



Mój artykuł nawiązuje do:
This post refers to: